Zwiedzając piękne tereny miałam ochotę się z kimś zaprzyjaźnić, może porozmawiać czy się wyżalić... Niestety niektóre wadery odstraszało to że mam skrzydła przy uszach. Chociaż nie mogłam określić czy to na pewno to. Więc sobie odpuściłam już z waderami i zabrałam się na szukanie jakiegoś przyjaznego samca. Słyszałam pogłoski że jest tu nawet więcej samców niż samic, no ale plotki to plotki, chociaż w każdej jest chociaż ziarenko prawdy, tylko najpierw trzeba je znaleźć. Szczerze zaczęłam się nudzić poszukiwaniami. "No i gdzie te wszystkie Basiory?" zirytowałam się lekko, ale zarazem zasmuciłam. Nie chciałam być taka jak niektórzy, że myślę, że wszystkie wilki mnie unikają, bo jestem inna, no może prawda, ciutke, no ale bez przesady! Zwykle dąrzę do swojego celu, ale to już mnie pobiło, łaziłam po terenach szukając jakieś Basiora O.o jak tak się zastanowiłam, źle to brzmi. Usiadłam nad jednym z wodospadów, chciała bym żeby ktoś mnie oprowadził i powiedział wszystkie nazwy które zostały nadane tym pięknym miejscom.
-Co taka smutna? - usłyszałam za sobą głos jakiegoś Basiora
Odwróciłam się, i zobaczyłam uśmiechniętego basiora
-ohh... no bo nie mogę znaleźć nikogo do rozmowy - powiedziałam a moje skrzydła się schowały wraz z uszami. "Może on ze mną chociaż trochę porozmawia" pomyślałam z małą nadzieją
<jakiś basior? proszę ;o>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz