środa, 23 października 2013

Od Mononoke

Szłam Lasem Księżycowym. Sama. Troszkę ochłonęłam po odmowie Zekiena. Tak w gruncie rzeczy to kochałam go, ale... Jakoś mi przeszło... To basior z dawno wyznaczonym celem życia i nie jesteśmy sb pisani... Głęboko wierze w coś takiego ja los, przeznaczenie itd. On ma swoja droge dawno już narysowana, a ja - dopiero swoja rysuje..... On nie byl dla mnie teraz sie mało spotykamy i raczej mamy sie na dystans... Cóz... To było... z góry do przewidzenia. Innym razem spotkam kogoś kogo poznam, zostaniemy najpierw przyjaciółmi, a potem (moze) coś z tego wyjdzie....?
Nigdy nie mialam nokogo na dłużej.. No oprucz tego idioty Roxyliusa.... I... Coś mi przerwało rozmyślania!
-Oh przepraszam Cię. Zamyśliłem się....- to był Dark.
-Nie, spoko. To ja ide i nie patrze gdzie stawiam łapy!- uśmiechnełam sie lekko.- Moze sie przejdziemy?
-Ok...- uslmiechnąl sie.
-To może.... Plaza?
-Okey....- odparl i ruszyliśmy lapa w lape, ogon w ogon przez Las....
<Dark?>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz