- Oho- powiedział mój towarzysz-słyszę wode, chodź się napijemy, co?
- Tak, aby ci się miód pomieszał z wodą- zacząłem się śmiać- a wtedy to już nigdzie nie dojdziemy bo ty będziesz nie w stanie.
- Oj tam, oj tam. Ty sobie weźmiesz piwo czy coś.
- Jasne, a potem nas znajdą właściciele tych watah co żeśmy razem im kawały wycinali i oni się za nas wezmą.
Gdy to powiedziałem Wti mnie wyprzedził i zatrzymał. Potem zamienił się w kotka i zrobił wielkie oczy ( zawsze jak coś chce to właśnie tak to wymusza )
- Noo...- przeklinałem to, że nie mogę się mu oprzeć- okej, ale tylko na tę noc
- Tak, tak, jasne- znów zamienił się w lemura i wskoczył mi na głowę- a czy zamiast wody może być mleko?- spytał błagalnym głosem
- Ehhh...- nie dowiary daj mu palec weźmie całą ręke- niech ci będzie
Po jakimś czasie już mieliśmy rozpalone ognisko przed jakąś jaskinią, i byliśmy już nieźle spici. Niezbyt mi się podobało to, że znowu dałem się przekonać. Wygłupialiśmy się dość długo, zmienialiśmy się w różne zwieżęta, twożyliśmy figury z ognia, a na koniec jeszcze skakaliśmy przez ogień, który mienił się wszystkimi kolorami.
- Dawaj teraz ty-powiedziałem gdy ogień buchną kolejny poziom w górę i czknąłem
- Ja już nie mogę- powiedział i padł obok mnie w postaci lisa.
- A ty? - czknął - wiesz, że chyba tak
- Uuu, to chyba wygrałem zakład co?
- Może, za to ja wygrałem w przemianach i chałasowaniu
- Tak, aż się dziwię, że nikt nas jeszcze nie pogonił
- No ja w sumie też - Wti się chwile namyślał - jakby ktoś przyszedł to wezme i nas wytrzeźwieje, okej?
- Jak będziesz musiał.
Nastawał ranek, a ja wyczułem stary ślad wilków. Postanowiłem z czystej ciekawości pójść tam.
- Czuję wilki, chodź
- A jak nas znowu wygonią?
- Przedewszystkim jak jakiegoś zobaczysz to mnie wytrzeźwiej, okej?
- Tak, tak, nie ma sprawy
Więc podnieślisimy się i ruszyliśmy za tropem. Po jakimś czasie dotarliśmy na jakąś górkę. Wygodnie stąpałem zatopiony w rozmyślaniach, gdy nagle na kogoś wpadłem. Mnie od upadku ocalił Wti ale drugiego wilka nie. Dopiero teraz zorientowałem się że to wadera, wilczyca sturlała się na polanę pełną wilków. Spojrzałem na mojego towarzysza
- Miałem mnie wytrzeźwieć
- Upss... teraz to zrobię- w tej chwili powrócilem do rzeczywistości z bólem głowy i lekkimi mdłościami- ty lepiej do niej leć i zobacz czy wogóle żyje
Tak też zrobiłem, zbiegłem z górki i podbiegłem do tej pięknej wadery, nie obchodziły mnie spojrzenia innych wilków, teraz chciałem tylko nią się zająć.
- Hej... nic ci nie jest?- spytałem gdy dobiegłem do niej, wadera podniosła się z wolna i czujnie mi się przyglądała- wybacz, jestem Infil
Teraz nietylko ja na nią patrzyłem, do patrzenia przyłączył się Wti w postaci jastrzębia, który usiadł mi na pysku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz