Wyszłam z wody na brzeg i od razu się otrząsnęłam, Tego mi było trzeba,
orzeźwienia. I jeszcze to przyjemne uczucie chłodu, nie czułam się tak
od wczesnego dzieciństwa, kiedy jeszcze mieszkałam w watasze śnieżnej.
Po chwili z jeziora wyszli także Infil i Amber.
-Następnym razem kiedy mnie zobaczycie, nie musicie robić wejścia smoka i wpychać mnie do jeziora.- Stwierdziłam ze śmiechem.
-To wszystko wina Amber! Ona nie umie nawet wyhamować... Ja się
zatrzymałem obok ciebie, nie moja wina, że ona nie ma takiego refleksu
jak ja.- Powiedział Infil. Swoją drogą, chyba miał nawet rację...
-Ej, wypraszam to sobie! Mogłeś mnie ostrzec, ale oczywiście nie
powiedziałeś mi, że tu jest ślisko!- Krzyknęła Amber. Faktycznie, było
ślisko. I to chyba z mojej winy...
-Chwila, sugerujesz, że miałem wiedzieć, że nie umiesz utrzymać się na
lodzie? Swoją drogą, to skąd tu się wziął lód?- Ciekawscy powinni
lądować w piekle... Tylko czy infil by tam pasował?
-To teraz nie ważne! Lily ma bardzo słaby układ odpornościowy, w każdej
chwili może coś złapać, a ta woda była zimna!- Amber zaczęła
histeryzować.
-Hej, nie tak szybko. Zapomniałaś, że jestem wilkiem mrozu? Zimno to
moja natura.- Stwierdziłam sceptycznie. Infil spojrzał na mnie
dociekliwym spojrzeniem.
-A więc to przez ciebie jest tu ten lód!- Wykrzyknął.
-Może i tak, ale skąd wy się tutaj wzięliście?
<Infil czy Amber, oto jest pytanie )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz