Szłam niedaleko północnej granicy, gdy zwietrzyłam lekki zapach
zgnilizny..... Nie zwróciłam na niego uwagi, gdyż stwierdziłam, że pewno
ktoś zostawił resztki obiadu i teraz obiad ma zamiar zatruć
orzeźwiające powietrze. Mruknęłam tylko pod nosem:
-Bo posprzątać po sobie to już nie łaska....
Szłam
dalej.... Gdy znalazłam się na wschodnio-północnej granicy znalazłam
jamę... Zaczęło kropić, więc weszłam do nikło oświetlonej jaskini...
Była mała, duszna i niewygodna.... Ale cóż - wolę się trochę pomęczyć,
niż mieć mokre futro (NIENAWIDZĘ TEGO!). Skuliłam się na małej
przestrzeni i spróbowałam zasnąć... Nke specjalnie to wyszło... Gdy już
miałam oddać się w objęcia Morfeusza, znów mój czuły nos podrażnił zapch
rozkładającego się ciała. Przewruciłam oczami. Czy to musi być tak
natrętne?! Rozejrzałam się... Jakieś 100.... 150 metrów od jamu był
obszerny, pusty w środku pień... Zastanowiłam się...
-'Lekko zmoczyć.... Nie zmoczyć....'
W
końcu jednak przebiegłam szybkim sprintem krótką odległość i
stwierdziłam, że było warto. Układałam się właśnie do snu, gdy
usłyszałam ciężkie kroki... Wyjrzałam za pień... Moim oczom ukazała się
wielka Chydra.... Miała 3 głowy: osła, lwa i smoka.... Spojrzałam na
nią... Schowałam się głębiej, bo Chydra wydała z siebie potężny ryk. Aż
zatrzęsło pniem. Pomyślałam:
-'Gdyby tak jakimś cudem Chydra mnie nie spostrzegła...!'
Jak
na zawołanie: Chydra ominęła mnie! Wychyliłam się z pnia i chciałam
uciekać, ale Chydra odwróciła się szybko. Wbiła we mne swoje 6 oczu
niczym sztylety.... Pomyślałam:
-'Jaka szkoda, że nie umiem jej zaatakować! Przydałaby się woda... Podobno Chydra kamienieje pod jej wpływem...'
Nagle deszcz się wzmógł. Lunęło prosto na Chydrę! Czyżbym odkryła nową moc????
-'Ból... Słabość.... Utrata sił...'- mruczałam, a Chydra upadła. Ryczała z bólu i bluźniła na mnie w swym jezyku.... Pomyślałam:
-'Śmierć...'-
i Chydra przestała oddychać... Podskoczyłam z radości. Nie dość, że
odkryłam nową moc: Moc Wyobraźni; to jeszcze pokonałam Chydrę!
-Yeah!-
krzyknęłam uradowana. Zabrałam ogon, rogi, kły i pazury Chydry.
Schowałam je w małej torbie, która trzymałam pod futrem i zaczęłam
ciągnąć ciało Chydry w stronę watahy. Gdy dotarłam na miejsce
krzyknęłam:
-Ogłaszam ucztę! Ta Chydra jest dla nas wszystkich! Smacznego!
Wilki
od razu zaczęły ucztę. Rozdałam wszystkim członkom watahy po kle lub
pazurze Chydry, Alphom zaś dałam po rogu. Sama sobie zachowałam ogon....
Alphy bardzo mi podziękowali, a inne wilki gratulowały zwycięstwa i
nowej mocy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz