Infil był zirytowany... I to NA PEWNO nie przez śnieg...
-Wujku, nie chcieliśmy, żebyście się przy nas całowali...-wyjaśnił Inflowi Rico.
--No właśnie-poparłam młodego.
-Tak się bawimy? Niech wam będzie zaśmiał się Infil i wrzucił nas w
najbliższą zaspę. Znowu Śnieg! Gdyby chociaż był lepiący... ale jest
mały i sypki... No i zostaliśmy przez Infla wytarzani w śniegu. Słowo
daję, jeszcze raz dzisiaj wyląduję w śniegu, będę przez cały miesiąc
chodziła z zapaloną sierścią! I będę jak najbliżej Lily, żeby zrobić jej
na złość... uwielbiam ją denerwować... Ale trochę szkoda, że tą bombę
ze śmierdzącym dymem wysadziliśmy koło Alphy... Można by ją przy Lilce
wysadzić, A potem wołać Infla na pomoc... Ale mielibyśmy z Rico ubaw...
Chwila... przecież to możliwe.
-Rico!-wrzasnęłam. -Mam pomysł!
Infil i Lily spojrzeli na mnie z przerażeniem, a Rico z ciekawością.
-Dawaj, ja chcę coś wysadzić! Już!!-wołał biegając dookoła mnie.
-To może my się ulotnimy?-zaproponował Infil.
-Nie! Jesteście nam potrzebni!
***
Nie wierzę, że Infil dał się w to wciągnąć! Lily zresztą też. Nasz
pomysł przeproszenia Riven wymagał ich pomocy. mieli się przebrać za
ubrania, jakie wymyślił sobie Rico, które swoją drogą dla mnie były
bombowe, a dla nich straszne, iść do Riven i zaciągnąć ją na taką jedną
polanę, z wielkim kamieniem na środku. Na tym kamieniu miał być tory
i... miało byc wszystko super. Wszystko z Rico już zrobiliśmy, i tylko
czekaliśmy na Lily, Infla i Riven. Nagle Rico wpadł do głowy świetny
pomysł.
-A może rzucimy na tort zaklęcie niewidzialności? I kiedy Riven wejdzie
zrobimy jej niespodziankę w postaci fajerwerków, a dopiero potem tort?
Zgodziłam się, bo to był świetny pomysł. W ostatniej chili zdążyliśmy, bo zza krzaków wyszli...
(Lily? Riven? Rico? Infil? Łańcuszek nam się robi... )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz