Poranek był chłodny. Lekko powiewał cichy wiaterek. Przyjemnie rozwiewał
sierść. Przechadzałam się lasem rozmyślając... W sumie o niczym, ale ta
'nicość' była dla mnie przykra. Westchnęłam cicho. Usiadłam sobie na
przewalinym pniu starego, wielkiego drzewa. Spojrzałam w górę... Między
czubkami wysokich, wiekowych zapewne drzew, widać było małą plamkę
błękitu nieba. Uśmiechnęłam się lekko. Miło zobaczyć coś jasnego w
ciemnym, porannym, mglistym lesie.... Poczułam coś... Jakiś obcy
zapach... Wskoczyłam szybko na wysoką gałąź jednego z bliższych drzew i
czekałam w ciszy... Po kilku chwilach z krzaków wyszedł wilk... Za nim
wilczyca... Rozmawiali, śmiali się... Samiec pocałował wilczycę w
policzek, a ona zarumieniła się i szepnęła mu coś do ucha... Wilk
uśmiechnął się.... Poszli dalej... Poczułam się dziwnie... Jakby mi
czegoś brakowało.... Może chodzi o wrodzoną potrzebę bliskości? A może o
zwykłą zazdrość? Albo o poczucie samotności?.... - Nie wiem....
Położyłam się na jeszcze wyższej gałęzi.... Przękreciłam się na plecy i
spojrzałam w bezkresny błękit... Rozmarzyłam się... Myślałam o miłości,
rodzninie, szczęściu.... Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam... Śniły mi
się łąka, zachód słońca i ja wtulona w jakiegoś znajomego wilka....
Potem miły pocałunek i spokój.... Z błogiego snu wyrwało mnie gwałtowne
uderzenie. Zerwałam się na równe łapy i zawarczałam. Niepotrzebnie, bo
byłam sama. Spadłam z czubka drzewa.... Zakręciło mi się w głowie.
Usiadłam.... Nieopodal był strumyk. Podeszłam do niego na chwiejnych
łapach i napiłam się... Trzęsły mną dreszcze. Było mi zimno. Skuliłam
się przy skałach. Drżałam... Po kilku minutach usłyszałam głos:
-To
nie ma sensu... Z nimi tak już jest. Ale wilczyce są jak koty - gdy
zgłodnieją, wracają. Zobaczysz. Jutro znajdziesz ją w jej własnej
jaskini.
-No dzięki!
-Wracamy!
-Jeszcze tylko zerknę nad strumyk.
-Patrzyłaś tam z milion razy!
-Nie
przesadzaj....- usłyszałam. Z trudem schowałam się głębiej w szczelinę
skalną... Po chwili zza pnia wyszła wilczyca. Rozejrzała się. Jej wzrok
padł na mnie. Pogbiegła do mnie i krzyknęła:
-Jest! Pomóżcie mi! Jest zamarznięta na kość!
Po sekundzie zza pnia wypadli Red i jakiś inny wilk. Wilczyca spytała:
-Co
ty tu robisz? Jest strasznie zimno! Nie wiesz, że w nocy w tym lesie
temperatura spada do nawet -25 stopni?- spytała podając mi łapę. Podałam
jej prawą, ale po chwili zawyłam z bólu.
-Ej. Co jest? Coś nie teges z twoją łapą?- spytała badając moją łapę dokładnie.- Ech... Złamana.. Co ty robiłaś?
-Ja....
-Dobra. Wyjaśnienia później. Chodź.- powiedziała i pomogła mi wstać. Red mnie przejął i zaniósł do mojej jaskini...
<Red? Albo jakaś tajemna wilczyca lub wilk? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz