Siedzieliśmy w trójkę przy ognisku. W pewnym momencie znowu zakręciło mi
się w głowie, i chyba zaczęłam się chwiać, bo Amber się zaniepokoiła.
-Lily, wszystko w porządku?- Zapytał wilczyca.
-Tak, tylko trochę kręci mi się w głowie.- Mruknęłam. Amber i Infil wymienili porozumiewawcze spojrzenia. O co im znowu chodzi?
-Lily, powinnaś odpoczywać.- Powiedział wilk całkowicie poważnie.
-Podziękuję. Już wolę zginąć niż siedzieć gdzieś bez możliwości ruchu.-
Stwierdziłam.- Może po prostu stwierdzimy, że nic się nie stało?-
Dodałam z nadzieją.
-Oszalałaś?!- Wykrzyknęli jednocześnie.
-Nie.- Odpowiedziałam tak spokojnie jak się dało.
-Możesz nam coś wyjaśnić?- Amber znowu każe mi coś wyjaśniać. To jest męczące.
-O co chodzi?
-Czy to ty zabiłaś te małe stworzonka w lesie?
-Tak, nudziło mi się... A już dawno nie używałam zamrożenia mózgu na
nikim żywym... Dzięki tej mocy mogę też zamrażać martwą materię, jak
zrobiłam to z trawą.- Stwierdziłam znudzona i ziewnęłam.
-A nie było ci ich szkoda? Przecież one były takie słodkie.- Upierała się przy swoim wilczyca.
-Widziałam już w życiu słodsze stworzenia, a w dodatku jestem zabójcą.
Ja muszę potrafić zabijać wszystko co urocze. Czy taka odpowiedź cię
zadowala?- Co do tych słodszych stworzeń to miałam rację. Na przykład
taki Infil kiedy śpi wygląda naprawdę słodko. I żeby nie było, ja tego
nie pomyślałam. Nie wiem kiedy, ale zaczęłam przysypiać. Moja głowa
znalazła oparcie na czyimś ramieniu, chyba Infil'a. Zasnęłam.
<Infil, Amber?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz