Zamyśliłem się.
-Już wiem! - powiedziałem
-hmm?
-niedaleko mieszka stary Indianin,
doskonały myśliwy oraz znawca pięknych, ale pełnych niespodzianek
kanadyjskich lasów. Przeżywa on wiele mrożących krew w żyłach
przygód, które warto poznać, więc może go odwiedzimy? - zapytałem miło
-brzmi ciekawie - powiedziała promieniując uśmiechem
-oczywiście! chodź - powiedziałem kierując się w stronę granicy
-idę idę - podbiegła do mnie
To było trochę dziwne uczucie, ponieważ byłem inny niż przez całe moje życie, teraz uśmiechnięty, żartobliwy basior, a kiedyś maszyna do zabijania, która dosłownie nie wiedziała co to znaczy "uśmiech". od tych myśli odciągnął mnie znajomy głos.
- Co tu robisz?
Zauważyłem waderę którą niedawno poznałem.
-Oh.. Witaj Rayne - uśmiechnąłem się, zwróciłem uwagę że przypatruje się Cosette więc powiedziałem - To jest Cosette moja ukochana - powiedziałem miło
<dziewczyny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz