Szłam
przez las nasłuchując jakichś niebezpiecznych odgłosów. Znowu odeszłam z
watahy. Dlaczego? Czułam się niechciana. Jak zwykle. Czy to, że nie
zachowuję się jak każda samica, czyni mnie obiektem muzealnym? Kto wie,
może kiedyś przestanę być feministką. Jeśli tylko znajdzie się samiec,
który mnie doceni. Zdecydowanie za dużo o tym myślę. Przecież
niepierwszy raz odeszłam z takiego powodu. Czy czyni mnie to gorszą?
Naprawdę jestem tylko obiektem do wyśmiewania? O nie. Więcej do czegoś
takiego niedopuszczę. Już ja im pokażę... Tylko najpierw muszę dołączyć
do jakiejś watahy. Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie drzewa. I nie
wyczuwam żadnych wilków. Cóż, muszę kogoś znaleźć. Ruszyłam pędem przez
las. Natrafiłam na jakiegoś niedźwiedzia, który chciał mnie zaatakować,
ale oślepiłam go zadymką. Po pewnym czasie natrafiłam na silny zapach
wilków. Były tu i to niedawno. A to oznacza, że gdzieś w pobliżu powinna
być wataha. Szłam teraz kierując się zapachem wilków. Tylko, że
popełniłam jednocześnie niewybaczalny błąd. Zatopiłam się we własnych
myślach. I wtedy na kogoś wpadłam. Jak się okazało, zaczęłam iść już
jakąś górką. A przez zderzenie właśnie z niej spadłam. I w jednej chwili
siedziałam na polanie zapełnionej wilkami...
(Dokończy ktokolwiek.) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz