Gdy Riven powiedziała, że jest alphą podkuliłem ogon, i schowałem uszy.
Teraz gdy jestem z nią, w jej jaskini, jestem prawie pewny, że jak się o
mnie więcej dowie to mnie wywali. Po głowie wciąż chodziły dwie myśli,
jedna czy Lily kiedy kolwiek jeszcze gdzieś ze mną pójdzie, a druga czy
Riven mnie wywali, czy raczej nie.
- Tak więc, co chcesz o mnie wiedzieć?- udało mi się wreszcie powiedzieć
- Najlepiej wszystko- miała bardzo spokojny głos- spokojnie, mamy czas
- Okej, więc tak...no ja dołączyłem i wpadłem na Lily, potem razem
rozmawialiśmy i zaczęliśmy zwiedzać watahę. Ja z mojim towarzyszem
opowiadaliśmy historie jaki nam się przydażyły, i wtedy pojawił się
jakiś ptak a Lily wpadła do jakiejś dziury...
- Sama wpadla?- spytała podejrzliwie wadera
- Ależ oczywiście, że nie- no super teraz jak jej to powiem to mnie wyrzuci na zbity pysk
- Więc...- ponagliła
- No...ja, ja tego- zawachałem się- no bo tam był korzeń, i ja go nie zauważyłem i się o niego potknąłem.
- I...
- I ją przez przy padek popchnąłem, potem patrze a ona zniknęła.
Myślałem, że się znudziła moim towarzystwem i sobie poszła- wadera nic
nie mówiła, a każda chwila była dłuższa od poprzedniej- ty pewnie już
wiesz jak ona się teraz czuje, co nie?
- Być może- wyraz twarzy miała tajemniczy
- Błgam cię powiedz, że nic jej nie jest-powiedziałem błagalnym głosem-
jeśli chcesz to mnie wywal ale daj mi gwarancję, że Lily czuje się
dobrze- teraz miałem stanowczą nutę w głosie
Wadera nadal się we mnie wpatrywała, ale teraz miała zdziwione
spojrzenie, i chyba wiedziałem dlaczego. Po prostu moje oczy znów
zaczęły się zmieniać, ale czemu teraz? Przecież nie jestem zły...chyba.
Spojrzałem na swoje łapy, one równierz zaczęły zmieniać swój kolor.
- Nie, nie teraz- teraz miałem strach w oczach, w tych pustych, czarnych
oczach- Riven ja przepraszam- cały czas się zmieniałem, oddech
przyśpieszył a rozsądek zakryła mgła mroku- ale teraz muszę już znikać,
dosłownie. Jeszcze raz wybacz.
Po ostatnim słowie zniknąłem. Teleportowałem się do jakiegoś lasu.
- Zostaw mnie- powiedziałem do demona?- nie chcę być taki jak ty
Leżałem przy drzewie zakrywając łapami pysk i bijąc się sam ze sobą.
Nagle wyczułem jakiegoś wilka. Otworzyłem oczy, były pełne trwogi.
< Ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz