czwartek, 16 stycznia 2014

Od Infil'a

Niedość, że sam się nie nawidziłem że ją w to wplątałem, to jescze pewnie ta wilczyca która była na mnie wściekła poszła do jednej z alph i teraz napewno mnie wywalą. Ehh... co mogę więcej zrobić. Pójść tam i błagać wszystkie wadery aby mnie nie wyrzuciły? Musiałem odreagować, i to jak najszybciej.
- Wti- gdy usłyszał swoje imię odrazu się pojawił na mojej głowie, niewiadomo jak, a ni skąd- musze się uspokoić. Idź do Świetlistej Łapy, tam napewno znajdziesz Arczi'ego on się tobą zajmie przez nastęną dobę.
- Ale całą? Nie. Nie zostawie cię samego- ściągnąłem go z głowy i postawiłem na kamieniu przede mną, poczym moje oczy zmieniły się w puste czarne otchłanie. Ja już dłużej nie wytrzymam, a nie chcę ci zrobić krzywdy. Przecież dobrze wiesz, że ciężko jest mi nad sobą zapanować, gdy zmieniam się w demona.
- Tak, ale...
- Wti, proszę, chociaż ty spróbuj mnie zrozumieć, okej?
- Równa doba, tak?
- Tak- teraz patrzę przed siebie i nic nie widzę, ponieważ to nie moje oczy.
Wti się zawachał.
- Uwarzaj na siebie- powiedział poczym skoczył w moją stronę i się mocno przytulił
- Wti, idź już- wrócił na kamień i zniknął powtarzając w kółko ,, doba"
Teraz zostałem sam na sam z cząstką demona. Jedyna myśl na jakiej się aktualnie skupiałem to Lily. Czy nic jej nie będzie? A jeśli nie będzie więcej chciała na mnie patrzeć? Wywalenie z watachy jeszcze bym przeżył, ale wiedza, że ucierpiała przeze mnie, nie dawała mi spokoju. Słonce już zachodziło a ja coraz bardziej byłem demonem. Moje futro zmieniło kolor, jescze tylko psychika została taka jaka była, ale niestety niedługo to się zmieni. Jakąś godzinę później już nie byłem sobą , byłem demonem, bestią. Nie było też mnie na terenach watachy, byłem jakieś trzy kilometry od niej. Przed chwilą zabiłem jakieś duże zwierzę, ale nie zjadłem musiałem się wyrzyć. Po pięciu godzinach dotarłem do jakiejś innej watahy i pogryzłem się ze strarznikami. Następnie w mieście zamieniłem się w człowieka, i wszczołem bójkę w barze.
 Powoli napięcie ze mnie zchodziło, a rozsądek wracał. Niewiem czemu ale po chwili znalazłem się przy jaskini Amber, zajrzałem do środka
i zobaczyłem, że Lily odzyskała przytomność. Ale w tej chwili powoli zaczęło wschodzić słońce, gdy pierwsze promienie słońca osiadły na moim futrze ono zaczęło wracać do normalności. Zacząłem widzieć normalnie, spojrzałem na siebie i nie byłem zachwycony tym widokiem. Łapy całe we krwi, sierść w kurzu. Przecież nie mogę taki brudny tam wejść, pomyslałem. Odwróciłem się i ruszyłem powoli nad jezioro, aby się umyć. Nagle poczułem się obserwowany, odwróciłem głowę i zobaczyłem wilka.

< Więc kto to taki na mnie patrzy, co? :P >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz