Wybrałam się na dłuższy spacer po delikatnym śniegu. Idą patrzyłam cały czas na nogi i wsłuchiwałam się w "pekanie" śniegu. Po chwili wpadałam na drzewo i nabiłam sobie małego guza. Kiedy już zorientowałam się co się dzieje, zauważyłam dwa wilki. Pierwszy raz je widziała, więc myślałam ze to obcy i się wystraszyłam, od razy cofnęłam się o kilka kroków. Nagle usłyszałam głos jednego z nich i uświadomiłam sobie że to Regis. Odetchnęłam z ulgą i przypomniało mi się jak wilki opowiadały, ze wszyscy się zmieniają w naszej watasze. W tedy dopadłam mnie "trauma" Od razu zaczęłam myśleć nad tym czemu jako jedyna nie pasuje do towarzystwa?
Mam mało przyjaciół, bo boję się przywitać... Jestem jako jedyna tchórzem i niezdarnym, nieśmiałym wilkiem w tej watasze. Schowałam uszy do tyłu i zaczęłam znowu spacerować, tym razem patrząc gdzie idę. Coraz bardziej się pogrążałam w moich myślach, aż sobie uświadomiłam że w ten sposób pokazuję że siebie nie akceptuje... Chciała bym się zmienić tak jak inne wilki, być odważna! i i... piękna... Znowu moja buzia nabrała smutku. Każdy wilk miał coś wyjątkowego na przykład Red furie... znaczy się! nie chciała bym mieć furii wiem że wilki przez nią cierpią, ale nie chciała bym się także tak strasznie wyróżniać...
Nagle od myśli odciągnął mnie dźwięk łamanej gałęzi. Kiedy się odwróciłam zauważyłam ruszające się krzaki, podskoczyłam i cofnęłam się przerażona do tyłu. "Co ja robię? nie mogę być taka!" Próbowałam stawić czoła temu czemuś i podejść i krzyknąć: :"Wyłaź stamtąd" ale nie potrafiłam... Trzęsłam się pod drzewem jak... tego nawet nie da się nazwać! W końcu za krzaków wyszedł wilk...
-k..kk-kim j-j-jesteś? - jąknęłam
-Nadia! - usłyszałam jak wilk wymawia moje imię, jeszcze bardziej się wystraszyłam i od razu zaczęły mi latać różne dziwne myśli po głowie:
"Zna moje imię, może ktoś mu dał zlecenie, by mnie zabił lub coś!" Zaczęłam uciekać.
-Nadia stój! - słyszałam wilka
Przez przerażenie biegłam szybciej niż kiedy kolwiek, ale nagle poczułam jak się przewracam. i ląduje pyskiem w śniegu. Zanim zrozumiałam o co chodzi,wilk stał nade mną.
-p..p-p-roszę .... nie r-rób... m-i-i krzy-w-wdy... - wyszeptałam cicho chowając pysk w łapach
-co ty wygadujesz? - zaśmiał się - to aj Dhiren - powiedział
osłupiałam, nie mogłam się ruszyć... teraz czułam się jak ostatnia debilka.. nie poznałam wilka który jest dla mnie wszystkim...
-R-ren? - wyszeptałam
-Wybacz że cię wystraszyłem - powiedział czule i mnie przytulił
Jak zwykle zaczęłam płakać... W tedy już siebie nienawidziłam! Jak mogłam mu to zrobić?
-czemu płaczesz? - zapytał wycierając mi łzy
W tedy mu się przyjrzałam... "tak to na pewno on..." Nic nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w niego. Ale po chwili poczułam głębokie ukucie... on też się zmienił... a ja nadal nie...
Po dłuższej chwili, kiedy już się uspokoiłam w jego ramionach... wyszeptałam:
-Ren... jak myślisz... jeśli się zmienię... to będę odważna, a nie mięczakiem jak teraz?
-Przecież dla mnie nie musisz się zmieniać - powiedział
-Wiedziałam że tak powiesz - znowu posmutniałam ale zarazem poczułam trochę szczęścia tam.. gdzieś głęboko we mnie...
<Ren?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz