Szedłem sobie dumnie. Rozmarzony byłem strasznie. Kiedy tak szedłem
miałem zamknięte oczy. Czułem wiatr na sobie. Kiedy je otworzyłem
ujrzałem piękną wilczyce. Była tak piękna że wszystkie narody powinny
przed nią klękać. Ale chyba tylko ja to zauważyłem. Pode szłem do niej.
Uśmiechnąłem się żeby zrobić na niej wrażenie. Zapytałem w krótkiej
chwili wciąż uśmiechnięty.
-Jak masz na imię i twój mały towarzysz?-zapytałem tak bo miała pisklę.
-Ja jestem Cupidyn, a to jest Charme. A ty?
-Ja jestem Mesic. Ładna pogoda nie sądzisz?
-Tak cudna.
Była, jest i będzie olśniewająca. Problem polegał na tym że w ogóle nie
pasujemy do siebie. Ja wilk prze de wszystkim furii i ona wilczyca
dobra. Jesteśmy jak Jing i Jang. Trudno się mówi. To nie jest
najważniejsze. Liczy się czy my się kochamy. Połowa zaliczona zakochałem
się w niej.
-Przejdziemy się. We trójkę?-zapytałem.
-Pewnie czemu nie.
-Ładnie wyglądasz- rzuciłem komplement.
-Dziękuje.
-Czy możesz opowiedzieć coś o sobie?
(Cupidyn, opowiesz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz