- Mam nadzieję... - Szepnęłam. - Tylko masz mi obiecać, że nigdy, ale to przenigdy nie odejdziesz.
- Obiecuję. - Szepnął Angel. Mówiliśmy bardzo cicho. Jakbyśmy chcieli aby nikt nas nie usłyszał. Nagle poczuliśmy jakieś wiercenie się. Mick przepchnął się pod naszymi łapami wślizgując się do środka. W tym momencie poczułam miłe uczucie - poczucie macierzyństwa. Pewnie gdybym komuś o tym opowiedziała zdziwiłby się. Jak wilk może wychowywać psa?! Ale ja się tak czułam. Zdecydowałam, że zapytam się Colet czy może uznać go za prawowitego członka Watahy. - Angel, jaka byłaby Twoja reakcja, gdyby Twój syn był psem. - Zadałam dość dziwne pytanie wnioskując po wyrazie malującym się na jego pysku. <Angel? Colet, Mick może dojść do watahy? Był już lis, to czemu nie pies? XD Coś potem wykombinowałabym, żeby zamienić go w wilka> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz