- Zwiedzamy. - przytaknęłam i popłynęłam za waderą.
Jaskinia była ogromna. Pływałyśmy wokół ogromnych podziemnych kolumn, kiedy nagle ziemia zatrząsła się nad nami. - Głazy! Uciekaj! - krzyknęłam do wadery Rzuciłyśmy się do ucieczki, na ile tylko pozwalały nas nasze łapy. Kamienie osuwały się z podwodnego sklepienia i opadały, mijając nas o milimetry. Jedna z nich uderzyła mnie w łapę - poczułam dotkliwy ból, ale ważniejsze było wydostanie się z tego miejsca. W końcu wypłynęłyśmy z jaskini nad jezioro, od którego wszystko sie zaczęło. - jesteś cała? - wyspałam. - Tak, tylko troche poobijana. - odrzekła wykończona Skayres. - A Ty? - Mam potłuczoną łapę - powiedziałam szeptem - Ale to nic. Chodźmy do mnie, to niedaleko, a jedzenia mam dużo. Ruszyłyśmy do Jaskini WYorczni, ostatnie metry dosłownie się czołgając. Koniec końcem dotarłyśmy i zjadłyśmy całe zapasy z polowań. <Skayres?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz