Uśmiechałam się widząc ja dziewczyny się witają. Szczerze się cieszyłam widząc znów te dwie przyjaciółki razem.
- Co powiecie na spacer na plażę? – zapytałam.
- Dobrze – zgodziły się wilczyce. Poszłyśmy boczną ścieżką prowadzącą w głąb lasu. Zakręcała ona tuż przy wodospadzie i prowadziła dalej ścieżką bzów prosto do Oceanu. Szłam z boku patrząc jak Luna i Kupidyn gawędzą. Wtem przystanęłam uważnie patrząc w górę.
- Czujecie to? – zapytałam patrząc się to w lewą, to w prawą stronę. – Tak jak by coś się gwałtownie zbliżało. Wydziela strasznie dziwny zapach.
- To prawda, czułam to już kiedyś – stwierdziła Cupidyn.
- Karmazynowy tygrys! – krzyknęłam. – Szablozębny tygrys o czerwonej barwie sierści. Jego ulubionym przysmakiem są zwierzęta kopytne. Łapie je bardzo zwinnie, zabija i zostawia obnażone kości w lesie.
- Jeśli tak, to my nie będziemy mieli pożywienia – stwierdziła Luna.
- Co zrobimy? – Cupidyn myślała intensywnie.
- Najpierw powinnyśmy go znaleźć. Idziecie ze mną?
< Luna? Cupidyn? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz