sobota, 30 marca 2013

Od Nuit C.D. Lavley

Rozważyłam kilka opcji.
- Cóz, jeżeli to nie Angel, to kto mógł to być.. Jakies pomysły Lav?
- wcale...
- Hmm.. Boją się Lavley - wyznałam - kiedyś pewna wataha napadła na moją rodzinę. była wielka bitwa. Dałam rade przeżyć. Ocaliłam też rodzeństwo, ale nie wytrzymało ucieczki... - spojrzałam na nią spanikowana - Lav, a jeżeli to oni? jeżeli wciąz mnie szukają?
Wilczyca była w szoku. Przecież do tej pory byłam 'tą twardą i wesołą'. Ale każdy ma swoje zmory..
- Nie ma co rozmyślać - mruknęłam - Jeśli mają mnie znaleźć to mnie znajdą. Wracajmy na tereny watahy, musze opatrzyć rany.
Ruszyłyśmy. Po drodze przeszłyśmy przez strumien, jednak nawet kąpie mnie wyczerpała i musiałyśmy chwilę tam posiedzieć. gdy ja doprowadzałam się do porządku, Lav przyniosła mi niewielkiego jelonka.
- Prosze, zawsze to chociaz trochę poprawi Twój stan.
- Dzieki Mała - mruknęłam i wgryzłam się łapczywie w zdobycz.
Gdy zostały z niego tylko kości - z reszta bardzo starannie obgryzione - ruszyłyśmy dalej.
- Lavley?
- Tak?
- wiesz, ja słyszałam myśli innych wilków podczas tego biego, uwolniłam umysł i wtedy mam wgląd w inne i..
- chcesz przejrzec też mój?
- Nie, no co Ty! - zaprzeczyłam - Nigdy bym Cię o to nie prosiła, robię oto tylko w ostateczności!
- No dobrze dobrze.. Ale gdybyś kiedyś..
- To powiem. - uśmiechnęłam się. - Ale chodziło mi o coś innego.. Słyszałam, jak wilki pomyslały, ze zwariowałam, bo.. bo nie wytrzymuję ciężaru odpowiedzialności jako Wyrocznia.. Myślisz.. myślisz., ze to prawda?

(Lavley?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz