wtorek, 4 kwietnia 2017

Od Natalie C.D Tantum

- Ja raczej w to coś już się nie przemienię - mruknął.
- Tak, ale...- zaczęłam tajemniczym tonem i zrobiłam swoją minę numer 13 - Panna Najmondżejsza. Z zadowoleniem oglądałam wyraz jego twarzy, który w moim spisie plasował się jakoś pomiędzy Zdziwionym Mopsem a Powątpiewającym Mułem. Chociaż... W tym momencie wyglądał nawet uroczo. Zerkając w stronę Hugholi, czy przypadkiem żaden mnie nie przyłapie, najpierw zniknęłam i się pojawiłam, po czym przeniosłam się w inne miejsce klatki. Zignorowałam przeszywający ból w ramieniu i ciche syknięcie zamaskowałam szerokim uśmiechem, dzięki czemu Tantum chyba nic nie zauważył. Byłby to spory problem, bo na pewno nie pozwoliłby mi wtedy stąd zabrać i mnie, i siebie, co zagrażałoby mojemu zdrowiu a nawet życiu. Ja tym razem postanowiłam nadłożyć jego bezpieczeństwo nad swoje życie. Nawet nie wiedziałam dlaczego, skoro tak na prawdę się nie znaliśmy. Ale chyba przez ostatnie wydarzenia między nami powstała jakaś dziwna więź, która kazała nam dbać o siebie nawzajem. A ja czułam, że nawet swoim kosztem powinnam go uratować. Choćby nie wiem co.
- Ugh... No... - teraz była to na sto procent, a nawet więcej, mina Zdziwionego Mopsa. - Wow - mruknął z podziwem w końcu. Poczułam się dumna ze swoich mocy. Tantum ściągnął jednak po chwili brwi. - Ale dasz radę przenieść się poza klatkę?
- Dam radę przenieść NAS poza klatkę - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- No dobra... - popatrzył na mnie z powątpiewaniem. - Kiedy twoim zdaniem powinniśmy uciec?
Prychnęłam.
- Wszystko na mojej głowie! O niebiosa... Co ja wam uczyniłam?! - wzniosłam teatralnie oczy do nieba. Tantum mruknął pod nosem coś o przewrażliwionych i irytujących ludziach, po czym zamyślił się na chwilę.
- Myślę, że noc to będzie odpowiednia pora - zasugerował. - Wtedy strażnicy będą trochę mniej czujni i bardziej ospali. Trochę zajmie, zanim zauważą nasze zniknięcie. Da nam to trochę czasu na ucieczkę.
- Ok. Tylko musimy mieć się na baczności... To przebiegłe stwory, nie wiadomo, czy nie poprawiły czegoś w swoim systemie ochronnym.
- Jakoś nie wyglądają mi na takich, którzy uczą się na własnych błędach - prychnął Tatnum.
Było już bardzo ciemno, a mdła aura płomieni w ognisku chwiejnym światłem rozjaśniała okolicę. Strażnikom zaczynały ciążyć powieki. Jednak ja i Tantum pozostawaliśmy czujni i gotowi do natychmiastowego przeprowadzenia akcji w blasku księżyca.
- Teraz? - szepnęłam najciszej jak potrafiłam do towarzysza. On tylko wręcz niezauważalnie skinął głową. Złapałam go za rękę, wstrzymałam oddech i skoncentrowałam się. Po chwili znaleźliśmy się poza klatką. Upadłam. Tantum natychmiast przykucnął przy mnie.
- Muszę... Przenieść... Nas... Dalej - wydyszałam. Otarłam pot z czoła, ścisnęłam dłoń mężczyzny i zabrałam go kilkanaście metrów dalej. Zakręciło mi się w głowie. Oparłam się na jego ramieniu. I znów lekko przesunęliśmy się do przodu Tantum wyszarpnął rękę z mojego uścisku, a ja osunęłam się na ziemię i straciłam przytomność.
<Tantum? Tak wiem, długość :/>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz