Również się uśmiechnąłem. Robiło się ciemno. Skrzywiłem się.
-Ściemnia się... Odprowadzić cię?-spytałem.
-Jasne.-ospowiedziała.
Evany rozmawiała o czymś a ja szedłem w ciszy. Kiedy była przed swoją
jaskinią powiedziałem tylko pa. Szybko odbiegłem. Miałem na dzisiaj
dosyć. Poszukałem swojego motyla. Był piękny nocą. Poszedłem do sowjej
jaskini. Położyłem się. Zasnąłem. Śniłem o rzeczach dziwnych. Bardzo
dzwinych. Wstałem wcześnie. Wybiegłem pobiegać. Nagle zauważyłem
Arukaz.Przmrużyłem oczy. Wydawała mi się niezbyt symaptyczną waderą ale
raz trzeba sprubować.
-Hej. Arukaz? Ja jestem Narcisio.-przedstawiłem się trochę surowym głosem.
(Arukaz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz