Wygrzewałem się nad małym jeziorkiem, mocząc łapy. Patrzyłem w niebo wyobrażając sobie, jak wyglądała by moja pierwsza miłość. Nagle usłyszałem mocniejszy szelest trawy. Podniosłem się, a z zarośli wystawał mały mysi pyszczek.
-Witaj mały.. - szepnąłem a małe zwierzątko podeszło do mnie z orzeszkiem które już kończył. Kiedy przestał popatrzył na mnie błagalnie małymi oczkami. - chcesz jeszcze? - zaśmiałem się miło - chwileczkę
Siłą natury sprawiłem, że obok mnie pojawiła się mała sterta orzeszków
-smacznego - uśmiechnęła się miło, a myszka pisnęła wdzięcznie i zaczęła zajadać, patrzyłem tylko jak wcina i po chwili usłyszałem szelest. Spojrzałem w tamta stronę i ujrzałem wilczycę.
- Witaj. Mogę poznać twoje imię? - Uśmiechnęłam się wadera, a mała myszka od razu pobiegła do niej i się wtuliła w łapę
- Witaj. Jestem Kiba, twoja zguba? - zaśmiałem się
-aa tak.. - zachichotała wadera i spojrzała na myszkę - mam nadzieję, że nie sprawił Ci kłopotów
- Nie, to małe maleństwo... - uśmiechnąłem się miło, a myszka znowu wróciła do orzeszków i zaczęła chrupać - Miło mi cie poznać...
- O! Wybacz, jestem Holly - Na jej twarzy pojawił się piękny uśmiech
- A jednak anioły spadają z nieba - szepnąłem
- Słucham?
- Oh.. nie nic - odwzajemniłem uśmiech
<Holly?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz