Rozmarzonym wzrokiem patrzyłam na odchodzącego wilka. Następnie wolnym krokiem odeszłam w głąb jaskini. Tej nocy długo nie mogłam zasnąć rozmyślając nad wydarzeniami minionego popołudnia.
Następnego dnia nerwowo oglądałam wilki przechodzące obok mojej jaskini. W pewnej chwili od wschodniej strony dostrzegłam zbliżającego się Kibę. Serce gwałtownie zaczęło szybciej bić. Próbowałam się uspokoić chodząc w kółko, ale na próżno. "Jest coraz bliżej!" Mówiłam w myślach zrozpaczona. Co chwila przeglądałam się w małym lusterku sprowadzonym jeszcze przez moją babcię. "Ciekawe, czy tak jest dobrze? A jak mu się nie spodoba?... " Cały czas myślałam tylko o jednym basiorze, przez którego nie mogłam się skupić. Wreszcie nadszedł ten straszny moment.
- Witaj Holly. Chciałabyś się przejść na spacer? - Zapytał ze swoim promienistym uśmiechem. Poczułam, że miękną mi łapy i niedługo nie dam rady na nich ustać.
- O-oczywiście, to dokąd? - Spytałam lekko się jąkając. Znowu pomyślałam, czy aby żaden kosmyk nie odstaje. Chciałam zrobić na nim dobre wrażenie.
<Kiba? Przepraszam, że nie odpisywałam, ale nie miałam zbyt dużo czasu. Mam nadzieję, że wybaczysz. ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz