Veronica była bardzo sympatyczna. Ruszyliśmy na spacer.
- To moze.. Las Księzycowy? - Czemu nie ? - odpowiedziała z uśmiechem wadera. - Znam go jak własną kieszeń - powiedziałem z szelmowskim uśmiechem. - No tak,w koncu jesteś synem Nuit.. - odparła zamyślona wadera, bez problemu dotrzymując mu kroku. - I Ezreala - dodałem. - Niedawno wrócił.. - Veronica zamyśliła się i spojrzała na mnie uważnie. - Wybacz, nie chcę o tym rozmawiać - odparłem grzecznie. - Jesteś głodna? - Troszkę. - Możemy wpaśc do mojej jaskini. Mam resztę upolowane rano jelenia, jeśli chcesz - odpowiedział z uśmiechem. (Veronica?) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz