Położyłam gdzieś na trawie wygrzewając się w słońcu. Otworzyłam
niebieskie oczy i spojrzałam wprost w słońce. Zważyłam źrenice... Nie
wiem, jak się tego nauczyłam, ale to zrobiłam. Wyczułam, że ktoś na mnie
patrzy. Odwróciłam głowę w jego stronę i rozszerzyłam tym razem
źrenice. Stała tam wadera fioletowego koloru. Podniosłam się.
,,Czyżby coś się stało?"-spytałam się jej w myślach.
(Holly?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz