Dopiero co dołączyłem do watahy, nikogo nie znałem. Sam pozwoliłem sobie
przedstawić tereny, jak to zrobiłem? Po prostu chodziłem wszędzie,
kręciłem się po kątach i różnorodnych miejscach. Mam dobrą pamięć, więc
szybko pojąłem co, gdzie, jak leży. Mrok pochłonął zachodzące słońce, po
czym postanowiłem odpocząć przed jaskinią. Długo nie mogłem zasnąć, a
gdy już to uczyniłem, rano budząc się dość wcześnie rozpocząłem
polowanie. Zaczaiłem się na sporego jelenia, obserwując go chwilę,
skoczyłem "jak z katapulty", po czym wgryzłem się w szyję zwierzęcia.
Jeleń już był martwy. Zacząłem jeść, lecz coś mi przeszkadzało. Czyjaś
obecność, prawdopodobnie obserwowała mnie wadera. Podniosłem kark i
zaczekałem aż wyskoczy. Tak jak myślałem, tak się stało. Wadera
skoczyła, lekko odsunąłem się i runęła na mojego martwego jelenia.
- Musisz być ciszej, złotko - powiedziałem uśmiechając się lekko, opuszczając brwi.
< Jakaś wadera? :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz