Po odejściu z watahy, czułem się wolny, ale i zagubiony. Byłem szczęśliwy, a zarazem smutny. Inaczej mówiąc byłem zmieszany.
Nie wiedziałem co mam robić. Błąkałem się po różnych miejscach.
Któregoś dnia zauważyłem, że jestem przy grocie diabła. Bez namysłu
wszedłem tam i zaczęłam się rozglądać. Było tam ciemno i gorąco.
Gdy wszedłem dalej zaczęło robić się czerwono, wiedziałem, że dochodzę
do wnętrza ziemi, ale to nie było miejsce w, które chciałem dojść.
Miejsce do, którego zmierzałem to było, królestwo demonów, znajdowało się ono nie daleko jądra ziemi.
Szedłem dalej, szedłem i szedłem i szedłem.
Robiło się coraz goręcej. Wtedy żałowałem, że mam takie grube futro. Zacząłem delikatnie machać skrzydłami by się ochłodzić.
Ulżyło mi, wtedy się cieszyłem, że urodziłem się, ze skrzydłami, bez
nich nie wiem co bym zrobił, chyba bym się usmażył i już dawno by mnie
nie było na tym świeci (Chodzi mi o inne sytuacje w których musiałem się
ratować).
Zaczęło się robić jeszcze goręcej, wiedziałem, że jestem już blisko.
Doszedłem do groty w której było pełno dziwnych stworów. Wszedłem, jeden mnie zauważył i podszedł do mnie po cichu.
- Uciekaj stąd - powiedział tak jakby nie chciał by mi się coś stało.
- A czemu - zapytałem czerwonego stwora.
- Jak cię wyczują to cię zabiją!
- Oj dobra, dobra, już idę, ale ty idziesz ze mną.
- Z miłą chęcią.
Zacząłem się cofać, odwróciłem się i zacząłem iść w stronę wyjścia,
stwór cięgle był za mną. gdy doszliśmy do wyjścia zapytałem:
- Czemu nie chciałeś tam zostać?
- ponieważ nie miałem po co tam być, jestem najmłodszy i nikt mnie nie zna, w sumie nikt nawet nie zwraca na mnie uwagi.
- Ah.. to tak samo było u mnie w watasze, byłem jak duch.
- gdzie jest twoja wataha?
- Nie wiem.
- Zgubiłeś się?
- nie - zaśmiałem się cicho - sam odszedłem.
- Czyli tak jak ja jesteś sam.
- A może i nie...
- Nie rozumiem.
- Możesz zostać moim towarzyszem - uśmiechnąłem się do niego.
- teraz jak już nie mam rodziny ani niczego... mogę zostać twoim towarzyszem.
Nie minęło wiele czasu a zostaliśmy przyjaciółmi.
<tak właśnie poznałem Demona >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz