środa, 1 maja 2013

Od Nuit - jak poznałam mojego towarzysza


Wędrowałam. To był kolejny dzień mojej ucieczki. Prawie czułam ich oddech na moim karku. Biec, biec, biec byle dalej - tylko to miałam w głowie. Kiedy miałam chwilę zwłoki, oni ją wykorzystywali. Uciekałam goniona strzałami.

***

Mijały dni, miesiące. Wybrałam ucieczkę w góry. Jeżeli tam się nie poddadzą, to nie ma już dla mnie ratunku. Wszędzie skały, nigdzie żywego ducha. Samotność w górach odbijała się moim wilczym wyciem co noc.
W końcu dogonili mnie. Było już ich tylko dwóch, ah, gdzie reszta? Wykończeniu zniknęli, zmieceni siłą Matki Natury. Zaatakowali. Nie strzelali już, teraz tylko w ich rękach groźnie błyskały ostrza noży. Walczyłam. Gryzłam, drapałam, straszyłam warkotem. Jeden z nich potknął się i skręcił kark. Nie żałowałam go. Ruszył na mnie drugi. Był ostrożniejszy. Znów jedyne myślą było przeżycie, lecz ten był bardziej zaprawiony w walce. Byłam zmęczona, przed oczami pojawiały się i znikały ciemne plamy. Po chwili leżałam do ziemi z nożem przy gardle.
'Oh nie chcę umierać!'
Panika.
Ostatnie próby walki.
I nagle nadzieja, gdy na horyzoncie pojawiają się orle skrzydła.
Ptak pikuje, wybija nóż z ręki niedoszłego mordercy, rzucam się do gardła. Znów krew na moim pysku, lecz nie żałuję.
Spojrzałam w oczy orlicy.
- Jestem Ci wdzięczna, moja wybawicielko.
Wyjęłam z torby wisior z magicznym kamieniem i zawiesiłam go na szyi orlicy.
- To onyks - szepnęłam - Da Ci moc wewnętrzną i siłę ducha. Zlikwiduje melancholię, smutek i słabości. Pokona Twoje lęki, wyrobi siłę charakteru.
I nagle spojrzałam w oczy ptaka, pragnąc, by była obok mnie. Poczułam na skraju umysłu pierwsze więzi z orlicą.
' Nazywam się Antiope'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz