Błąkałem się i nagle zobaczyłem mały tunel idący w górę, wszedłem do
niego i po woli się przedzierałem, skały były ostre i porobiłem sobie
kilka ran.
-nareszcie! - krzyknąłem wychodząc na zewnątrz - ale... gdzie ja jestem? - całkowicie nie wiedziałem gdzie byłem
Zacząłem biec w byle jakim kierunku. Minął tydzień... a po watasze ani śladu.
Pustynia.. idę po niej już tyle dni... nie dam rady, zemdlałem nagle budzą mnie głosy
-Hej! tu jest jakiś wilk - ktoś krzyczał
-gdzie?
-tutaj! żyje!
-przecież to Talon, szybko weźcie go do jaskini -krzyknął wilk
Obudziłem się w jaskini, pierwsze co poczułem to mocny ból
-aa, gdzie ja jestem?
-no nie Talon nie pamiętasz mnie?
-co? to ty - warknąłem i wstałem
-wyrosłeś od naszego ostatniego spodkania
-zabije cię! - krzyknąłem i skoczyłem na wilczyce, przykładając do jej szyi łapę z ostrymi metalowymi pazurami
-ej, ej spokojnie - wilk zaśmiał się, a po chwili obok było kilka wilków
-jeśli myślisz, że będę waszym zakładnikiem to się mylisz - zaatakowałem
i walczyłem dłuższy czas, po skończonej bitwie byłem śmiertelnie
ranny, ale wygrałem. Ruszyłem dalej w drogę, zostawiając za sobą...
ślady krwi...
<Kate?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz