sobota, 20 kwietnia 2013

Od Assuwy

Często odnosi wrażenie, że jest zbyt długa, jak na jedno, tak krótkie życie... Mieszkała w małej portowej wiosce, zbyt małej, by miała jakikolwiek znaczenie. Ledwo odrosła od ziemi, została posądzona o zabicie syna kowala. Wybierając między życiem a ukamienowaniem, uciekła na statek handlowy, "Chyżą Bryzę", gdzie spędziła kolejne lata, pięła się do rangi sternika i zwiedzała świat. Podczas jednego z rejsów, przypadkowo odkrywając, że ładunkiem są niewolnicy, celowo rozbiła jednostkę na przybrzeżnych skałach zwanych Morskimi Zębami. Od niechybnej śmierci ocalili ją rybacy z pobliskiego miasta. Imała się wielu zawodów, od pastucha i portowego robotnika po człowieka na usługach szlachty. Nie pomogło jej to uniknąć kar za samowolę. Postawiona przed sądem, jak większość skazańców wybrała wcielenie do armii zamiast szubienicę, bo jak wszyscy wiedzieli dobrze posługiwała się mieczem i magią, u ludzi była skarbem bo nieliczni to umieją. Pierwszej i jedynej prawdziwej wojny w zasadzie nie pamięta, ten okres jak i następne lata zbiły się w niewyraźną masę, której ważniejsze momenty gdzieś umknęły; wtedy otrzymała dar magii wody i telepatii. Wspomnienia stają się wyraźniejsze dopiero od momentu, gdy wstąpiła do wojsk walczącego o swoją pozycję lorda. Kilka miesięcy później zdezerterowała i uciekła w las, by żyć z tym wcieleniem, tak jaka na prawdę jest... jak wilk.

Dobiegłam do jakiejś watahy najpierw naskoczyła na mnie dwójka zło nastawionych wilków do obcych. Po ich rozmowie zapamiętałam, że dziewczyna to Riven a samiec to Talon. Wezwali Alphę.
-puśćcie ją - rzekła
-kim ty jesteś - naskoczyłam na nią, a Riven i Talon zawarczeli i byli gotowi do ataku, wolałam z nimi nie walczyć bo wyglądają na najlepszy odział, bo wcześniej pośledziłam resztę wilków w watasze.
-jestem Alphą, watahy na której się znajdujesz - powiedziała i tak opanowana
-a czy mogę dołączyć? Alpho.. - zapytałam chowając uszy
-chyba śniesz - wilki naskoczyły na mnie, a ja się zlękłam i prawie dotykałam klatką piersiowa ziemi
-cisza! - krzyknęła Alpha, nie chcąc być surowa dla swoich poddanych i w pewnym sensie ochraniając mnie skrzydłem - powiedz mi
-tak...?
-czy obiecujesz wierni chronić swoich braci i siostry?
-tak!
-czy obiecujesz oddać za nich życie w konieczności?
-oczywiście
-czy będziesz służyć Alphie najlepiej jak umiesz?
-tak, u twojego boku na zawsze - ukłoniłam się
-witaj w naszej watasze - Alpha też się lekko pokłoniła - zaraz Riven ci wszystko wytłumaczy
-zaraz... obiecuje, że ja znajdę teraz... chce kogoś poszukać
-dobrze - Alpha odwróciła się i poszła w swoją stronę
Ja szukałam samca co dość mnie zaciekawił oraz jednej wilczycy chyba ma na imię Nuit..
Pobiegłam szukać tych wilków, nagle natrafiłam na tego wilka którego szukałam i wyszłam. Jednak trochę się bałam bo wyglądał potężnie, ale coś mi się w nim... a nie ważne
-hej?! - powiedziałam z krzaków
-ile masz zamiar tam siedzieć? - powiedział opanowany
-ty... cały czas wiedziałeś, że tu jestem?
-tak - uśmiechnął się, a ja powoli wyszła z ukrycia

<Amir?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz