- Oh, Ezrealu - szepnęłam. Zabrakło mi sił, zatoczyłam się i upadłam. Po chwili pokryła mnie ciemność.
***
Obudziłam się, gdy na niebie pojawił się księżyc. Było ciemno, tak
bardzo ciemno.. Nie mogłam Go już dotknąć. On był duchem. Podniosłam
pysk i zawyłam.
- Nuit? - usłyszałam cichy głos.
- Ezrealu.. - w oczach zalśniły mi łzy.
- Nie płacz kochana - mruknął duch. - Zawsze będę przy Tobie.
- Obiecujesz? - załkałam.
- Tak.
- Ale.. Dlaczego?! - poczułam narastającą irytację - Dlaczego kiedy
odnalazłam miłość swojego życia, musiałeś odejść?! Dlaczego nie dane mi
było mieć z Tobą szczeniaków?!
- A chciałaś..? - zapytał cicho.
- tak bardzo chciałam, Ezrealu, od zawsze ich chciałam.. - szepnęłam znów płacząc.
- Oh.. - westchnął.
Wtedy go zobaczyłam. Był taki piękny, ale nieosiągalny.
- Czy.. Czy będę mogła Cię dotknąć?
- Czasami, Nuit.
- To dobrze - uśmiechnęłam sie niesmiało i spojrzałam na ducha - Ezrealu?
- tak?
- A czy Ty czasami o nich myślałeś?
- O jakich nich, kochana?
- O szczeniakach.. - szepnęłam i zawstydzona opuściłam pysk.
(Ezreal?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz