Obudził mnie Azzaziel. Wleciał kracząc i awanturując się, po chwili u moich łap rzucając kilka królików.
- Cicho bądź - warknęłam na kruka, po chwili jednak węsząc coś dziwnego w powietrzu. Króliki były w krwi.. Jednak to nie była ich krew.. - EZREAL! - wykrzyknęłam i wybiegłam z jaskini - Azzazielu, prowadź mnie! Nie musiał. Wybiegłam z jaskini i stanęłam jak wryta. Przede mną leżał mój basior. Z przebitym brzuchem. Krew spływała potokiem po skałach. - Ezeralu, nie, Ezrealu.. - szepnęłam ze łzami w oczach - Nie możesz mi tego zrobić. Nie teraz. Nigdy nie możesz. Przecież ja Cię kocham.. Pochyliłam się nad ukochanym. Gdzieś głęboko w nim wciąż tliło się życie, oddech był słaby. Nie mogłam go zostawić, ale jednocześnie wiedziałam, ze nie dam rady bez pomocy Aishy. - Antiope! - wykrzyknęłam - Przyprowadź naszą lekarkę! Orlica odleciała. Wiedziałam, ze da radę sprowadzić pomoc. Robiła to zawsze, gdy ją o to prosiłam. - Ezrealu. Antiope nigdy nie zawiodła. Ty też mnie nie zawiedź. kochany, proszę, nie zawiedź mnie, nie opuszczaj.. - szeptałam, czekając na pomoc. Przybiegła Aisha. Nie dałam mi nadziei. Nie mogła mu już pomóc. 'Została już tylko jedna osoba o takich zdolnościach' pomyślałam i usiadłam obok ukochanego. Rozłożyłam wokół niego kamienie. Nazywane były kamieniami śmierci, czarnej magii, jednak prawda była o nich inna. Potrafiły przywracać życie. Za odpowiednią zapłatą. Przyjrzałam się kamieniom, na każdym z nich leżał kwiat, odpowiedni dla danej strony świata. Na wschodzie leżał inny kwiat, swoim kolorem symbolizował krew, miłość i poświęcenie. Wzięłam głęboki oddech i rozpoczęłam rytuał. 'Krew z krwi mojej Twoją będzie ochroną, Krew z krwi mojej Twoją będzie ochroną, Krew z krwi mojej Twoją będzie ochroną, Serce z serca mojego Twoją będzie ochroną!' Wzięłam kryształ, zazwyczaj chowany głęboko w jaskini i nacięłam łapę, by krwią skropić kamienie i prawie nieżywego Ezreala. Musiało mi się udać. Musiałam go ocalić. Jeśli teraz on umrze, umrę razem z nim. Czekałam, aż się obudzić, modląc się o jego przebudzenie. (Ezreal?) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz