- Jak będziesz mnie tak tuczył, to nie będę w stanie wyjść z jaskini -
roześmiałam się. Nie było mi tak błogo praktycznie od nigdy..
- Sprawdźmy Twoje aktualne możliwości ruchowe - rzucił z błyskiem w oku
po czym zniknął i przeteleportował się na mnie i zaczął mnie łaskotać.
Co jak co, ale łaskotki miałam wybitne.
- Hahahahha.. Błagam.. Przestań! - śmiałam się do łez, ale nic nie mogło
go powstrzymać. W końcu przejrzałam system jego ruchów. Poczekałam aż
znowu rozpocznie sekwencję.. Lewa łapa.. Prawa łapa.. Brzuch.. - Ha! -
wykrzyknęłam, łapiąc zębami jego łapę. Trochę zbiło go to z tropu, więc
wykorzystałam okazję i wyślizgnęłam sie spod niego. Dla niepoznaki
odwróciłam się w stronę wyjścia z jaskini.
- Nuit..?
- Tak? - odpowiedziałam szeptem. Byłam całkiem niezlą aktorką, chyba uwierzył w moje przygnębienie.
- Już nie będę.. - rzucił przepraszalnym tonem.
- Owszem nie będziesz. - powiedziałam stanowczo. Zamilkł zbity z tropu.
Czekaliśmy chwilę w milczeniu, kiedy odwróciłam się i skoczyłam na niego
- Bo teraz moja kolej na tortury!
Przewróciłam go i przygwoździłam łapami do podłoża, jak wtedy, gdy
zeszła lawina w górach. Sądząc po jego wyrazie pyska, chyba też się to
mu przypomniało.
- A teraz giń w męczarniach - mruknęłam i pocałowałam go.
(Ezreal?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz