Długo
szukałam miejsca, w którym będę mogła spokojnie porozmawiać z
ukochanym. W końcu je odnalazłam. Charakterystyczne, lecz rzadko
odwiedzane, położone niedaleko małego jeziorka. Przyprowadziłam tam
Ezreala, żeby porozmawiać z nim o naszej przyszłości.
- Ezrealu? - Tak, najdroższa? - Wiem, ze to nie leży raczej tylko w mojej decyzji.. - nie wiedziałam, jak powiedzieć to, o co mi chodziło od dłuzszego czasu. - Hej - zauważył moje wewnętrzne rozdarcie - mów prosto o co chodzi, Nuit. - No bo widzisz.. Czuję, że moze powinniśmy oficjalnie ogłosić nasz związek.. Coś jakby.. hm.. - Ślub? Wydawało mi się, ze kogoś usłyszałam. Czułam się podsłuchiwana. - Tak.. Z grubsza o to mi chodzi.. Ale nie. Zapomnij. Nie powinnam zaczynać tej rozmowy. Nagle liście zaczeły szeleścic, jakby ktoś się za nimi chował. (Lavley? Ezreal?) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz