- Ezrealu? Jak? - wyjąkałam otumaniona. - prze-przeciez jest dzień. T-ty.. O Mama Quillo - rozpłakałam się, tuląc się do wilka.
- Cichoo, Nuit, cśśś... - szeptał czule basior. - Kto wie, może to właśnie jest wola bogini? - Trzeba jej złożyć ofiarę - mruknęłam zdecydowanie i wstałam. - Mozesz coś upolować? Ja w tym czasie zajmę się rytuałem.. I Darkiem - rzekłam rozczulona. - nie ma sprawy - liznął mnie w nos i wybiegł. Spojrzałam na mojego małego wilczka i zajęłam się przygotowaniem miejsca do rytuału - rozkładałam kamienie i amulety, wciąz opowiadając Darkowi o tym, co robię. Po chwili dołączył do nas Ezreal, niosąc sporą sarnę. - gdzie to położyć? - W środku kręgu - wskazałam miejsce łapą. - Złożymy ją razem? - jesli chcesz - spojrzał mi w oczy. - Zawsze. Rozpoczęliśmy intonację, w pewnym momencie mruczeniem dołączył do nas nasz wilczek. Gdy ofiara zniknęła, a podmuch bogini zmierzwił czule nasze sierści spojrzeliśmy na szczeniaka. - ma zapędy do magii. - szepnął Ezreal. - nic dziwnego - spojrzałam na niego i rozesmiałąm się. (Ezrealu?) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz