czwartek, 2 maja 2013

OD Nuit C.D. Lavley

Polowałam, kiedy usłyszałam nagle krzyk mojej przyjaciółki. Była taka spanikowana, ze sama się przestraszyłam.
- Lavley! Już biegnę! - krzyczałam, ruszając w kierunku jej głosu.
- Nuit! Szybko! - słyszałam panikę w głosie wadery. - Nuit! Zobacz, ktoś jest na jeziorze!
- O Mój Boże.. - szepnęłam, gdy dobiegłam na miejsce.
Ktokolwiek to był, wyglądał tragicznie. Cały we krwi i w brudzie, nie reagował na nasze krzyki, więc musiał być nieprzytomny. 'Trzeba mu pomóc!' pomyślałam i ruszyłam biegiem przez jezioro.
- Lav, musisz zawołać Aishę. Jak najszybciej. Ja go wyciągnę na brzeg. - krzyknęłam przez ramię.
Wilczyca chyba posłuchała, bo po chwili nie słyszałam jej głębokich oddechów. A może to woda w uszach? Dopłynęłam do prowizorycznej tratwy wilka i zaczęłam pchać ją nosem w stronę brzegu. Do dna było daleko. Nagle jego łapa ześlizgnęła się z tratwy i przygniotła mi pysk do wody. Parskałam i sapałam, ale w końcu dałam radę ja poprawić, zanim się podtopiłam. Zostało juz całkiem niedaleko do brzegu, kiedy zaczęło brakować mi sił. 'Muszę go uratować, muszę, muszę' - gorączkowo popędzałam samą siebie. W końcu wytoczyłam wilka na brzeg, chociaż nie było to łatwe zadanie. Sama zostałam w wodzie, nie miałam siły się z niej wyczołgać. Czekałam na Lavley i Aishę.

(Lav? Aisha?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz