sobota, 16 listopada 2013

Od Darka

Moje życie ostatnio było takie.. monotonne. Włóczyłem się całymi dniami bez celu, wieczorami padałem wyczerpany wędrówką spać. W końcu miałem tego dosyć. Pewnej nocy wybiegłem sfrustrowany z jaskini - matka nawet nie zaprotestowała, bo widziała, ze coś mnie gnębi. Biegłem uparcie przed siebie, starając się zgubić myśli w pędzie. W końcu zatrzymałem się na skraju wielkiego wąwozu. Spojrzałem w niebo - księżyc był w pełnie. Kierowany jakąś głęboką tęsknotą podniosłem pysk i zawyłem. Po chwili z mojej lewej strony ktoś dołączył do śpiewu. Mimo zaskoczenia nie przerywałem. Siedziałem tam długo, siedząc obok wilka i wyjąc do księżyca. Dopiero po dłuższym czasie odwróciłem się i zobaczyłem, kto obok mnie siedzi.
- Też nie możesz spać? - zapytałem cicho.

(ktoś odpisze?)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz