sobota, 27 kwietnia 2013

Od Syriusza


Wędrowałem bez celu po terenach watahy. Okrążyłem je jakieś cztery, może pięć razy. Postanowiłem coś upolować. Nie było to łatwe bo ciągle mi burczało w brzuchu. Natknąłem się na głuchą sarnę. nie była trudną ofiara. Po posileniu się wróciłem do okrążania terenów.
Zatrzymałem się w księżycowym lesie, by dać odpocząć łapą.
Gdy tak leżałam usłyszałem trzask gałęzi i czyjeś kroki.
Zacząłem się rozglądać, ale nikogo nie zauważyłem.
- Kto tu jest!?- krzyknąłem.
- Ja - zza krzaków ktoś zaczął wychodzić.

< Ktoś chce dokończyć???>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz