czwartek, 25 kwietnia 2013

Od Dian'a C.D Dalbii


Nie wiedziałem jak jej pomóc, co zrobić. Pozwoliłem jej odejść.
Nagle lunął deszcz, a ja poczułem się słabo. Zemdlałem. Obudziłem się w dziwnym miejscu. Nie wziąłem gdzie jestem. Chciałem się poruszyć, ale miałem związane łapy. Zacząłem się szarpać, usłyszałem głos.
- To nic nie da, te nici są magiczne nie przerwiesz ich, sam próbowałem bez skutku.- Rozglądałem się ale nikogo nie wiedziałem.
- Gdzie jesteś!? Kim jesteś!?
- Niewolnikiem, jak ty i raczej przyjacielem, a nie wrogiem. Jestem Krytus. Jestem tu już od roku.
- Od roku!?- byłem zaskoczony, kto jest takim psychopatą, by tu kogoś wziąć, szepnąłem- muszę się jakoś wydostać.-przypomniało mi się, że nie jestem zwykłym wilkiem tylko magicznym wilkiem, zmieniłem się w demona i użyłem swoich mocy. Lina pękła, byłem wolny, aż pod frunąłem ze szczęścia.
- Gdzie jesteś pomogę ci.
- Jestem tuż za tobą.
Odwróciłem się i przegryzłem linę.Gdy wilk wstał ledwie mógł się utrzymać na nogach, był cały wychudzony i wyczerpany.
- Wież gdzie jest wyjście?
- Tak, tam- wskazał łapą małe światełko. Zaczęliśmy iść w tą stronę, usłyszałem czyjeś kroki. Wiedziałem ,że wilk nie da sobie rady więc wziąłem go na grzbiet i pobiegłem do wyjścia, już po chwili byliśmy na zewnątrz, usłyszałem krzyk. Szybko przywołałem swojego towarzysza, był w parę sekund. Wszedłem na jego grzbiet, a wilka położyłem obok.
- Gdzie jest twoja wataha?
- Nie istnieje.
- Ooo... No to może upoluje ci coś i znajdziesz sobie nową?
- Będę wdzięczny.
Wylądowaliśmy, szubko upolowałem jelenia i pożegnałem się z wilkiem. Razem z Lak'iem wróciliśmy do watahy. Wylądowałem przy wodopoju. Ugasiłem pragnienie, a potem głód.
Zacząłem szukać Dalbii. Wiedziałem, że jest w swojej jaskini. Poszedłem tam, leżała w koncie i patrzyła w sufit. Wszedłem powoli.
- Dalbia?
- Mówiłam, że chcę być sama.
- Nie odejdę, do puki mi nie powierz co cie trapi! - powiedziałam stanowczo i usiadłem, czekając na odpowiedź, która nie nastąpiła, siedziałem tam cały dzień, była noc. Dalbia spała, postanowiłem wrócić do jaskinio i się przespać.
*Ranek*
Dosłownie wybiegłem z jaskini. Był świt, gdy byłem przy jaskini Dalbii usiadłem w tym samym miejscu co wtedy i znowu czekałem. Gdy Dalbia się obudziła, wyglądała na trochę mnij zdenerwowaną, ale gdy mnie zauważyła była znowu poddenerwowana i zaskoczona.
- Ty jeszcze tu!?
- Tak, i czekam na odpowiedź.
Dalbia zrobiła parę min, po czym zaczęła chodzić po jaskini, usiadał i spojrzała w moje oczy, uspokoiła się.
- Czy możesz mi wreszcie powiedzieć o co chodzi, czy znowu będziemy się zachowywać jak szczeniaki?

<Dalbia? Sorry trochę się rozpisałem >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz