środa, 1 maja 2013

Od Yolandy

,,Moja pierwsza samodzielna wyprawa i coś jeszcze"

Opowiem wam dziś o mojej pierwszej samodzielnej wyprawie i o tym kogo wtedy poznałam. Było to wiosną,dwa lata temu. Wszystko budziło się do życia, a ja kroczyłam bezszelestnie przez las stawiając lekkie kroki.
Ptaki w koronach drzew wyśpiewywały swoje historie, a ja jako młoda wilczyca byłam tym niezwykle zachwycona. Szłam tak około pól godziny, coraz bardziej zagłębiając się w las, gdy nagle zobaczyłam siedzącego na pobliskim konarze pięknego, dostojnego bielika amerykańskiego. Z ciekawością podeszłam bliżej i zauważyłam, że ptak jest ranny w jedno ze skrzydeł. Postanowiłam mu pomóc, a on zamiast uciekać siedział spokojnie, jakby rozumiał mój zamiar. Po chwili wyciągnęłam mu ze skrzydła cierń. W ten właśnie sposób poznałam moja przyjaciółkę, Westę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz