-Hmm... może do lasu coś upolujemy bo strasznie głodna jestem.-wtedy zaburczało mi w brzuchu.
Noxsus parsknął śmiechem. Dosyć fajnie się śmieje. Po prostu ideał. - Słyszę- odpowiedział śmiechem. -Nie śmiej się chodź idziemy bo mnie zżera. Chichoczył przez całą drogę do lasu. W sumie w połowie też się dołączyłam bo zaczęło mnie też to śmieszyć. Nagle musieliśmy być cicho. On nie mógł się powstrzymać od śmiechu ale go szturchłam i się uspokoił. Skradaliśmy się do zwierzyny. Byłam na tyle blisko że już wyskoczyłam. W tedy zaburczał mi brzuch i to głośny że zwierzyna się speszyła a Noxsus znowu zaczął się śmiać. Ja się powstrzymałam się i w ten sposób upolowałam coś. Zaczęłam jeść a on ciągle chichotał. Nie mógł się powstrzymać. -Nooooooooooooooxsuuuuuuuuuuuuus!!!!!!- zawołałam go i przyszedł. Był jak hiena. Nie dość że się śmiał to szedł jakby był pijany. Ja się najadłam i jak spojrzałam na niego parsknęłam śmiechem. -Dobra dobra nie patrz na mnie. -Zgoda ale ty dziwnie chodzisz. Hi hi.-teraz ja chichotałam a on jadł. -No to gdzie idziemy?-spytał się mnie. -Nie wiem Noxsus. Teraz twoja kolej gdzie mamy iść.-odpowiedziałam przypominając sobie ranek.
(Noxsus, gdzie?)
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz