sobota, 28 czerwca 2014

Od Hope

Jak zawsze, z samego rana udałam się na zwykłą łąkę, ustawiłam kilka skał i rozpoczęłam trening. Zwykle trwał do 4 godzin, dziś wyjątkowo był dłużej. Zmęczona ruszyłam dalej - w las. Nie miałam celu, szłam przed siebie. Poczułam, że wyszłam już poza tereny - szłam przed siebie. Kilka minut później napotkałam jakieś ruiny, rozejrzałam się, czy nikt nie idzie za mną i zaczęłam iść dalej. Przeskakując z fragmentów ruin na ruiny, rozkoszowałam się tą magiczną ciszą, ani śpiewu ptaków, tylko lekki szum liści. Idąc tak dalej, wpadłam na drzwi, były wysokie i prawdopodobnie bardzo stare, na dodatek otwarte. Jeden ruch łapą i tajemnicze drzwi zaskrzypiały dając efekt echa. Ponownie się rozejrzałam i postawiłam kilka kroków dalej. W środku zachodzące słońce przebijało się przez stary, kamienny dach, świetliki "tańczyły" w jego świetle. Niezwykły widok, przeszłam do następnego pomieszczenia, leżały tam rozkładające się trupy i różnorodne skrzynki, dzbany, urny oraz tajemnicze artefakty. Przyjrzałam się i ruszyłam dalej, nie byłam sama - ktoś ciągle mnie obserwował. Warknęłam cicho i zachowałam czujność.

< Odpiszę ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz