niedziela, 15 czerwca 2014

Od Holly C.D. Javier'a

Widziałam krótko trwający zawód w oczach wilka. Może spodziewał się, że wyglądam inaczej? Jestem kim jestem nie chcę i nie zamierzam tego zmieniać. Następnie obejrzałam drobny spektakl złożony z przemiany Javier'a. Kiedy ujrzałam go w wilczej postaci wiele się nie zdziwiłam. Oszołomiły mnie jedynie oczy basiora. Czerwone, ale z groźnym błyskiem powoli stające się niebieskie. Głębsze spojrzenie w jego oczy pozwala wyczuć ukryte ciepło. Z jego postrzępionej, karmazynowej sierści i pazurów emanowała aura tej samej barwy.
Potem to dziwne uczucie związane z kwiatem. Wilk ciekawił mnie coraz bardziej... ale nie mogłam sobie na to pozwolić. Mimo, że moje stosunki z Kibą nie układały się najlepiej... w ogóle się nie układały! Chwilowo nie chciałam o tym myśleć. Obecność Javier'a była najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie od długiego czasu i nie chciałam tego psuć.
Przyzwałam jednego z duchów natury, aby otulił roślinkę Mgłą Życia. Postać, która zmaterializowała się wypływając z jednego z magicznych fioletowych kwiatów miała półprzezroczystą, zieloną skórę. Ubrana była z bladoróżową, prostą suknię, a w długich, jasnych włosach wiły się kwiaty znane tylko nielicznym wilkom Natury. Javier patrzył z lekkim zdziwieniem na czarującego ducha. Kwiat wysunął się z moich włosów i lewitując w powietrzu zaczynał świecić. Gdy duch zaprzestał używać magii kwiat wyglądał identycznie jak przed zerwaniem i wplótł się z powrotem w ciemne włosy okalające moją twarz.
- To ich specjalność. - Uśmiechnęłam się, a istotka pomachała na pożegnanie po czym zniknęła w swoim kwiatowym domu. - W ten sposób ta roślina pozostanie żywa już na zawsze i będzie mi przypominała o cudownie spędzonym dniu we wspaniałym towarzystwie.
Nie czakejąc na reakcję basiora truchtem pobiegłam w stronę centrum watahy.
- Poczekaj! - Chwilę potem szliśmy równo, ale wilk nie wiedział gdzie zmierzamy. Po stosunkowo krótkim spacerze stanęliśmy przed jedną z jaskiń.
- Chcę ci kogoś przedstawić. Za chwilę spotkasz kogoś, komu zawdzięczam niewiarygodną ilość spraw. Ta wadera jest jedną z najbliższych mi wilków w watasze. - Podążyłam do środka w poszukiwaniu Riven. Po chwili zaczęłam się zastanawiać, czy Javier już gdzieś jej nie spotkał, a ja wyjdę na kompletne beztalencie. No nic, było już za późno.

<Javier? Riven? Przepraszam, że tak długo to trwało, ale poprawy i potem małe problemy z internetem i tak jakoś wyszło...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz