piątek, 24 stycznia 2014

Od Nasciny

Postanowiłam zamieszkać gdzie indziej... Moja stara jaskinia wogóle mi się nie podobała. Jaką ja byłam wcześniej idiotką?! Na ścianach broń, mapy... Na półkach rośliny lecznicze, drogie kamienie, sterty papieru i śmieci.... Co za bałagan! Poszłam na poszukiwanie Alphy... Po drodze spotkałam wilczycę.
-Cześć. Jestem Nascina. Wiesz gdzie spotkam Alphę?
-Ja jestem Inka. Riven była na polanie nieopodal.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się i poszłam we wskazanym kierunku. Na polance rzeczywiście leżała wadera. Podeszłam i spytałam:
-Ty jesteś Riven, tak?
-Tak. To ja. O co chodzi?
-Chciałam zmienić jaskinię. Mogłabym?
-Oczywiście. Tylko niech nie będzie za blisko granic. Dobrze?
-No problemo. Dzięki.
-Nie ma za co.- uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam uśmiech. Poszłam w stronę lasu.... Znalazłam wysokie drzewo. Miało długie, grube gałęzie. Wskoczyłam na nie i wlazłam na sam szczyt. Po kilku godzinach ciężkiej pracy na czubku drzewa 'stał' nieduży domek. Miał jedną izbę. Pod oknem (wychodzącym na wschód) stał kamień przykryty skórą niedźwiedzia polarnego, na przeciwległej ścianie też było okno. Idealnie widać było wschód i zachód słońca... Przyniosłam pod drzewo swoje rzeczy i co ładniejsze zaniosłam na górę, a resztę zakopałam pod drzewem. Na koniec pobiegłam do ludzkiej wioski i podwędziłam trochę szkła na szyby. Zostało mi już tylko wstawić szyby i ułożyć rzeczy i białe skóry. Futra porozwieszałam na ścianach, suficie i podłodze tak, że wszędzie było biało; łóżko, szafki i fotel też nimi pokryłam. Wszędzie biało. Mój ulubiony kolor dominował w całym mieszkanku. Wyczerpana padłam na łóżko. "Ech... Twarde..."- mruknęłam.- "Hamak byłby lepszy..."- z tą myślą wywaliłam kamień za drzwi i rozwiesiłam na jego miejscu biały hamak... Upadłam zmęczona w miękkim hamaku i westchnęłam z rozkoszą. Jednak błogą ciszę zakłócił gniewny głos. Wyjrzałam na zewnątrz. Pod drzewem stał jakiś wilk i coś mruczał nie zadowolony. Tuż przed nim leżał mój kamień! Widocznie szedł sobie i nagle spadł tuż przed nim kamień. Zachichotałam i zeszłam do niego.
-Sorki. Nie patrzyłam gdzie rzucam.- uśmiechnęłam się.
-Nie ma sprawy. Ten kamień prawie rozwalił mi łeb.- zażartował/a wilk/wilczyca.
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz