niedziela, 19 stycznia 2014

Od Nasciny

Poranek był chłodny. Lekko powiewał cichy wiaterek. Przyjemnie rozwiewał sierść. Przechadzałam się lasem rozmyślając... W sumie o niczym, ale ta 'nicość' była dla mnie przykra. Westchnęłam cicho. Usiadłam sobie na przewalinym pniu starego, wielkiego drzewa. Spojrzałam w górę... Między czubkami wysokich, wiekowych zapewne drzew, widać było małą plamkę błękitu nieba. Uśmiechnęłam się lekko. Miło zobaczyć coś jasnego w ciemnym, porannym, mglistym lesie.... Poczułam coś... Jakiś obcy zapach... Wskoczyłam szybko na wysoką gałąź jednego z bliższych drzew i czekałam w ciszy... Po kilku chwilach z krzaków wyszedł wilk... Za nim wilczyca... Rozmawiali, śmiali się... Samiec pocałował wilczycę w policzek, a ona zarumieniła się i szepnęła mu coś do ucha... Wilk uśmiechnął się.... Poszli dalej... Poczułam się dziwnie... Jakby mi czegoś brakowało.... Może chodzi o wrodzoną potrzebę bliskości? A może o zwykłą zazdrość? Albo o poczucie samotności?.... - Nie wiem.... Położyłam się na jeszcze wyższej gałęzi.... Przękreciłam się na plecy i spojrzałam w bezkresny błękit... Rozmarzyłam się... Myślałam o miłości, rodzninie, szczęściu.... Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam... Śniły mi się łąka, zachód słońca i ja wtulona w jakiegoś znajomego wilka.... Potem miły pocałunek i spokój.... Z błogiego snu wyrwało mnie gwałtowne uderzenie. Zerwałam się na równe łapy i zawarczałam. Niepotrzebnie, bo byłam sama. Spadłam z czubka drzewa.... Zakręciło mi się w głowie. Usiadłam.... Nieopodal był strumyk. Podeszłam do niego na chwiejnych łapach i napiłam się... Trzęsły mną dreszcze. Było mi zimno. Skuliłam się przy skałach. Drżałam... Po kilku minutach usłyszałam głos:
-To nie ma sensu... Z nimi tak już jest. Ale wilczyce są jak koty - gdy zgłodnieją, wracają. Zobaczysz. Jutro znajdziesz ją w jej własnej jaskini.
-No dzięki!
-Wracamy!
-Jeszcze tylko zerknę nad strumyk.
-Patrzyłaś tam z milion razy!
-Nie przesadzaj....- usłyszałam. Z trudem schowałam się głębiej w szczelinę skalną... Po chwili zza pnia wyszła wilczyca. Rozejrzała się. Jej wzrok padł na mnie. Pogbiegła do mnie i krzyknęła:
-Jest! Pomóżcie mi! Jest zamarznięta na kość!
Po sekundzie zza pnia wypadli Red i jakiś inny wilk. Wilczyca spytała:
-Co ty tu robisz? Jest strasznie zimno! Nie wiesz, że w nocy w tym lesie temperatura spada do nawet -25 stopni?- spytała podając mi łapę. Podałam jej prawą, ale po chwili zawyłam z bólu.
-Ej. Co jest? Coś nie teges z twoją łapą?- spytała badając moją łapę dokładnie.- Ech... Złamana.. Co ty robiłaś?
-Ja....
-Dobra. Wyjaśnienia później. Chodź.- powiedziała i pomogła mi wstać. Red mnie przejął i zaniósł do mojej jaskini...
<Red? Albo jakaś tajemna wilczyca lub wilk? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz