wtorek, 28 stycznia 2014

Od Infil'a C.D Lily, Amber i Rico

Gdy wydawało się, że pierwsza będzie Amber nagle na prowadzenie wysunął się Rico jadący na brzuchu jak pingwin. Druga na dole była Amber, trzecia Lily a ja czwarty, ostatni. Trochę się zmęczyłem tym całym wyścigiem. Zasapany ległem na mięciutki śnieg. Z jednej strony usiadła jedna wadera a z drugiej druga, gdy zamknąłem oczy poczułem jakieś dziwne uczucie. Usłyszałem głos Rico, coś krzyknął ale ja byłem myślami gdzie indziej i go nie słyszałem. Nagle poczułem, że coś... ktoś spada otworzyłem oczy i w tej samej chwili poczułem jak Rico uderza o mój brzuch. Zgiąłem się w pół.
- O w księżyc- powiedziałem śmiejąc się, usiadłem i ściągnąłem małego z siebie- Ricuś, musisz przejść na dietę.
- Nie tylko on- rzekła Amber i poklepała mnie po brzuchu.
- Ooo... wypraszam to sobie, gdyż to same muskuły- odparłem robiąc dumną minę
- Ta jasne- ciągnęła wilczyca dalej
- Ach tak?- spytałem podnosząc się, ona również wstała
- Tak- wystawiła mi język i zaczęliśmy się ganiać
Po chwili gdy zbliżyłem się dość blisko skoczyłem i zaczęliśmy się przewracać. Najpierw ona była pode mną a potem ja pod nią, ona, ja, gdy już zaczęło mi się wydawać że na koniec ja będę na górze wylądowałem na dole, ponieważ wilczyca była zwinniejsza. Mocno przycisnęła mnie do ziemi i znowu pokazał mi język.
-Rico co na niego zrzucimy?- ponieważ nikt nie odpowiadał odwróciliśmy w tej samej chwili głowę i ujrzeliśmy Rico i Lily wcinających zielone żelki.
- Co do jasnej pełni?- spytałem zdziwiony- czy... czy one są zielone?
- Na to wygląda- od razu wyrwałem jak strzała z pod wadery i podniosłem Rico za futro
- Ile razy mam ci powtarzać, żadnych zielonych żelków- kiedy powiedziałem ostatnie słowo koło mnie stanęła Amber i złapała mnie za ramię
- Ale zostaw malucha- przerwał jej Rico
- MALUCHA!- krzykną gniewnym głosem- gdzie ty tu widzisz MALUCHA, ja nie jestem maluchem- kłócił się
- Nie rozumiesz, że on po nich ma świra...- nie dokończyłem bo poczułem cudowny zapach, od razu puściłem Rico który nadal polemizował zamknąłem oczy i dałem się ponieść moim instynktom
- Zaraz wracam- powiedziałem uradowany i ruszyłem chwiejnym krokiem ku świętemu zapachowi
Ten cudownie intensywny zapach który pewnie tylko ja potrafię docenić uczepił się mnie i nie chciał ustąpić. Nagle zapach ten stał się mocniejszy jeszcze bardziej niż przedtem, zatrzymałem się gwałtownie i otworzyłem oczy. Tak stał tam. Na kamieniu, przez liście padały strugi światła które oświetlały ten cudowny nektar. A tym ósmym cudem świata był MIÓD!!! Obszedłem kamień dookoła i zabrałem się do jedzenia. Wilczyce zaczęły się śmiać a Rico z powrotem zajadał zielone żelki, ale mi to już nie przeszkadzało, byłem szczęśliwy jak szczeniak. Do łap przyklejał mi się miód ale ja na to nie zważałem.

< Amber, Lily, Rico? Nie przesadź z żelkami >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz