Opowiadanie:
Mimo mocnego pokrzywdzenia przez życie postanowiłem odwiedzić nowe miejsca, a dokładniej
mówiąc to mam na myśli plotki o magicznej watasze, w której nawet w dzień widać blask księżyca. Niestety nie wiedziałem gdzie się znajduje, więc poprowadziło mnie moje serce, które było już w połowie rozdarte i czekam aż ktoś je naprawi, tylko nacieszył bym się jedna podpowiedzią, jak? Czując energię w łapach pobiegłem przed siebie. Nie zważałem na działanie słońca, biegłem i biegłem, aż w końcu wyczułem że noce stają się coraz dłuższe, a już dawno minął czas na biały puch. Zaskoczenie przerodziło się w nadzieje, że to już niedaleko. Mimo że długo nie polowałem, nie piłem, czułem się jak nowo narodzony... Nie... niestety raczej jak uwolniłem się od osoby która mnie urodziła. Noce i dnie mijały, watahy nie widać, nadzieja nie przepada, ona zawsze jest ostatnia by przestać istnieć, najpierw ja sam zniknę. W końcu, można odetchnąć, oczom ukazał się piękny księżyc, w głębi lasu słychać rozradowane okrzyki, pierwszy raz to przyniosło mi ukojenie na sercu, tak jakby jedna nitka już zaczęła je zszywać. Pierwszy krok... odczuwam szczęście, trawa odbija nikłe światło księżyca... Trawa pod łapami wydaje się inna, wygląda jakby tańczyła, w dodatku tak zmieszane zapachy... Coś wspaniałego. Krok po kroku, nagle łąka... słońce.. Mocniejszy podmuch wiatru który ruszył korony drzew. Liście.. wskazały mi drogę. Oczy znowu przybrały błękitny kolor. Jeden z nich poprosił wiatr i znalazł się na wodzie, roztaczając małe fale. Patrząc na nie poprowadziły moje oczy na drugi brzeg.Nagle... nagie stopy poruszające lekko wodę, wytwarzające fale i odbijające te które mnie tu przyprowadziły. Drobne nogi prowadzące do sukienki koloru bladej róży i falbany, odcięte od prostego materiału złotą, lśniącą nicią. Przy dłoniach również falbany, a na rekach, nić tworzy wzór pięknego kwiatu, tak jak od pierwszego ta istota. Jeszcze trochę wzrok do góry i włosy ten sam kolor co krótka sukienka, lekko potargane przez wiatr, ale po chwili smukła ręka poprawiła je i zarzuciła na ramię. Dziewczyna się wyprostowała i odwróciła głowę w moją stronę. Zdziwienie, ciepło na sercu, błękitne jak niebo oczy patrzyły na mnie, a usta pokryte lekką różą wyszeptały coś. Chwilowy blask, wzrok znowu zszedł w dół, mały naszyjnik, z kilkoma rzadko spotykanymi diamentami nietypowej barwy. Znowu ruch, dziewczyna wyjęła nogę z wody i wstała. Kolejne kroki wymierzone tym razem w moją stronę. Mętlik w głowie, jak zareagować. Chciałem uciec, ale również nawiązać z nią kontakt. Po chwili pragnął, i stało się:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz