Opowiadanie:
Uśmiechnięty ruszyłem przed siebie, wilczyca była drobna więc nie miałem z nią większego problemu. Po chwili zaczęła się mała dyskusja.
-Powiesz mi gdzie mnie zabierasz..? - zapytała niepewnie
-Jeszcze tr... - nie zdążyłem dokończyć bo drogę przeciął mi jakiś wilk
Po chwili utumanienia spostrzegłem że to Talon. Idzie energicznym krokiem. Patrzy przed siebie. Dla niewprawnego oka wygląda na beztroskiego, ale wytrawny obserwator od razu zauważy, że nie umknie mu żaden szczegół.Dostrzegłem w przy jego łapie sztylet.
-Wybacz muszę iść, poczekasz tu? - spojrzałem na nią pół okiem i co chwili sprawdzałem czy wilk nie zniknął nigdzie za krzakami
-Coś się stało?- zapytała - Kim jest ten wilk?
-To Zastępca Alpha, Brat głównej Alphy - odparłem - dziwnie się zachowuje, muszę za nim iść
-Chcesz go śledzić? - zdziwiła się
-Nie musisz ze mną iść - powiedziałem
-Ale chcę - ta odpowiedź trochę mnie zdziwiła, dopiero teraz wadera bardziej podniosła głos
-rozumiem - uśmiechnąłem się i ruszyłem, trzymałem się w odpowiedniej odległości by wilk nie wyczuł mojej obecności. Talon mimo że skupiony, myślami jest gdzie indziej. W dość późnym momencie spostrzegłem że jesteśmy daleko od watahy. A po krótkim czasie ukazało mi się miasto. Talon przybrał postać człowieka...
<Talon? Arkadia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz