Opowiadanie:
Patrolowałem tereny watahy już od paru godzin, przyszedł zastępca więc postanowiłem odpocząć. Zmęczenie dawało siwe znaki, łapy mi drętwiał, a mięśnie miały już dość. Idą w jakieś zaciszne miejsce spotkałem Yesubai. Szła dumnie jakby przed chwilą wygrała jakąś walkę, ale miała bardzo smutne oczy.
-Witaj Yesubai - powiedziałem poważnie, nie miałem ochoty się z kimś droczyć czy też być wrednym...
-Witaj - odparła dumnie i lekko zdziwiona moim zachowaniem
-Coś się stało? - zapytałem
Wadera lekko smuściła łeb
-Nie.. dzień jak co dzień - oznajmiła
-Rozumiem...
-A co u Ciebie?
-Patrole mnie zmęczyły, więc szukam zacisznego zakątka...
-Szczerze sama bym odpoczęła i znam ciekawe miejsce, mogę więc z Tobą pójść?
-Dla mnie to nie kłopot - odparłem - prowadź, będę za Tobą
<Yesubai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz