Głos Yesubai:
Nie podano
Opowiadanie:
Wstałam wcześnie rano.
Promienie słoneczne wdzierały się do naszej jaskini. Przeciągnęłam się i
wyszła nie zważając na to, czy Noxsus śpi czy też nie. Czy w ogóle jest
czy go nie ma. Z dnia nadziej coraz bardziej upodobniałam się do
wilczyc niezależnych, poważnych. Dlaczego miało być inaczej? Straciłam
prawie wszystko. Ledwo pamiętam Yurizais oraz Ceryniego. Jedynie
pamiętam Noxsus'a, od którego coraz bardziej się oddalam. Wewnątrz
siebie wyczuwam problemy. Nagle poczułam wilgoć na mojej łapie.
Spojrzałam w dół. Woda.... w której można zobaczyć własne odbicie.
Uwielbiam wygląd szlachetności. Wtedy wyglądam poważnie i opanowanie.
Panuję wewnętrzny spokój. Traktowałam to jako mój główny wygląd.
Westchnęłam. Miałam nadzieję że zapomnę o przeszłości, że od niej
ucieknę. Na próżno. Nie dają mi spokoju sny z mym ojcem. Nie mogę
zapomnieć. To wszystko... te życie... Los chciał bym cierpiała. Jak
każdy... tylko ja najbardziej. Śmierć to moja zazdrosna przyjaciółka.
Odebrała życie mojej rodzinie i dawnej miłości. To ona czuwa na de mną i
czyha na kolejną ofiarę. Czy ja zawsze prosiłam o zbyt wiele? Ale
dajmy spokój przemyśleniom. To się straszne robi i przytłaczające.
Spojrzałam przed siebie. Zauważyłam...
(Talon?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz