piątek, 23 maja 2014

Od Holly

Głos Holly:


Opowiadanie:

Pewnego dnia zakradłam się ludzkiej osady zabierając... kartki i kawałek węgla. Z tego kawałka wykonałam prowizoryczny długopis, który niesamowicie brudził dłonie.  
I tak oto uradowana skarbami siedziałam oparta o pień drzewa zawzięcie zapisując kartki drobnych drukiem. Pisałam opowiadanie - połączenie czegoś w rodzaju romansu i elementów grozy. Takie coś dla zapełnienia czasu. Był to początek - znając moją wyobraźnię - krótkiej historii dziewczyny i jej burzliwego życia. 
Pisząc nie zdawałam sobie sprawy w jak pięknym miejscu się znajduję. Roztaczające się nad moją głową korony drzew w połączeniu z delikatnym wiaterkiem dawały przyjemny chłód. Widocznie wszędzie wokół kwiaty mieniły się kolorami, a małe jeziorko dopełniało cały wygląd. 
Wreszcie tracąc wenę odłożyłam papier i prymitywne narzędzie pisania na trawę przykładając wszystko kamieniem, by moja "praca" nie poszła na marne. Następnie wyciągnęłam się mocniej na ziemi i z swetrem pod głową cieszyłam się słońcem przebijającym przez liście. Może to dziwne, ale ostatnio przypadła mi do gustu postać  człowieka, więc kiedy tylko oddaliłam się na tyle daleko, żeby nikt nie mógł mnie zazwyczaj zobaczyć przemieniałam się w dwunożną istotę i brodziłam w jeziorze. Jednak dzisiaj nie byłam sama. Lada moment ktoś miał ujawnić swą obecność.

<Ktoś dokończy? :)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz